Każdy pierwszy raz jest
fascynujący. I tym razem tak było. Dzisiaj o 10:00 w budynku Muzeum pani
Barbara Michalak podjęła (w moim przypadku heroiczną) próbę nauczenia nas haftu
snutkowego. Niezwykle miła, ciepła i przede wszystkim cierpliwa osoba! Efekt pierwszego
zetknięcia ze snutką na zdjęciu poniżej ;) Dla wszystkich znerwicowanych
polecam materiał, igłę i nici w ręce i do dzieła, bo haftowanie wycisz,
uspokaja, a myśli jedynie krążą wokół nie przyszycia palców do materiału. Można
powiedzieć, że nie taka straszna snutka na jaką wygląda.
Nasz dzisiejszy dzień, to nie
tylko haftowanie, chociaż zafascynowane snutką, mogłybyśmy przedłużyć warsztaty o kilka
godzin. Po warsztatach podjęłyśmy znowu próbę nawiązania kontaktów z
paniami hafciarkami i pozostałymi informatorami. Jak to bywa w życiu etnologa,
raz jest z górki, a raz pod górkę. Zdarza się, że telefon lub adres jest
nieaktualny, ale w końcu trafiamy do naszych informatorów. Moje pierwsze rozmowy
ze specjalistkami od snutek dopiero przede mną. Dziś przeprowadziłam wywiady z
przedstawicielami instytucji kultury w Jarocinie.
Nachodzi mnie refleksja, że
czasem przejeżdżamy z zewnątrz i przekonujemy lokalną społeczność, że posiadają
coś nietypowego, co warto promować. A czasem, tak jak tutaj, nie musimy nikogo
przekonywać, bo pomysły na promocję są ciekawe, tylko zawsze czegoś brakuje,
albo bodźca do działania, albo pieniędzy (np. pani z biblioteki zaproponowała
połączenie festiwalu w Jarocinie i warsztatów robienia irokeza z warsztatami
snucia snutek - kto wie, może to dobry pomysł?).
Fot. G. Matusiak, Ściegi wykonane podczas warsztatów, Jarocin.
Fot. A. Paprot, Pani Barbara Michalak opowiada o snutkach golińskich, Jarocin.
Fot. A.W. Brzezińska, Warsztaty snucia snutek, Jarocin.
Fot. A. Paprot, Zespół śpiewaczy Ciświczanie, Jarocin.
Fot. A. Paprot, Snutka na tiulowych czepcach, Jarocin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz